środa, 12 marca 2014

Smutny Dracula



Gdyby hrabia Dracula mógł się nagle zmaterializować w Paryżu i wsiąść do metra, w linię 11, w kierunku Porte de Lilas, a przy tym poczuć się nieporadny i zagubiony, z pewnością wyglądałby jak drobny mężczyzna wyłowiony spośród tłumu jadącego w niedzielne popołudnie do Belleville. Był niewysoki i wątłej postury, wydawał się też bardzo nieśmiały i dziwnie smutny. Wcisnął się w kąt wagonu, sprawiając wrażenie, jakby najmniej, jak tylko to możliwe chciał zawadzać innym swoją osobą. Nawet jego ubranie zdradzało jakąś nieporadność: bardzo wysoko podciągnięte spodnie ukazywały kostki w niedopasowanych skarpetkach. A przy tym wszystkim zwracała uwagę jego niesamowita, wyrazista twarz, przywołująca na myśl postać transylwańskiego hrabiego z filmów z lat trzydziestych. Możliwe, że gdyby Dracula zszedł z czarnobiałych ekranów i przeniósł się do naszych czasów, być może nie mogąc się odnaleźć w hołubionej przez popkulturę rzeszy współczesnych romantycznych wampirów, stałby się taki zagubiony, kruchy, nieporadny. I smutny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz