piątek, 14 listopada 2014

Galeria osobliwości

Zdjęcie podebrane tkliwym nihilistom.

Rzecz się dzieje w Paryżu, późnym popołudniem, w którąś z wrześniowych niedziel. Konkretnie w tę ostatnią, tak nieprawdopodobnie słoneczną i ciepłą jak latem, chociaż kalendarz wskazuje już jesień. Niedaleko metra Marx Dromoy, przy stojakach na rowery czekam na mojego Towarzysza Podróży. Jak to zwykle w weekendy, w tętniącym życiem Paryżu, tempo odrobinę zwalnia. Przyglądam się z roztargnieniem ludziom kręcącym się po okolicy, gdy zza rogu ukazuje się jeszcze jeden spacerowicz. Zachwycający i widowiskowy, zupełnie od niechcenia. Jest młodym mężczyzną około trzydziestki, ubranym po parysku: trochę swobodnie, a trochę elegancko. Przed sobą pcha kasztanowy, dzięcięcy wózek na wielkich kołach, w stylu retro. W środku słodko śpi biało ubrane niemowlę. Całość tej kompozycji zwieńcza imponujący irokez na głowie pana. Ma kolor spranego blondu.

Tego samego dnia wieczorem wracam do domu metrem. Gdzieś w okolicy Montparnasse - Bienvenüe moją uwagę przykuwa czarnoskóry mężczyzna, który, jak się okazuje, do rudo-brązowego odcienia swojej skóry niemal idealnie dobrał całe ubranie. Przypadkiem, a może zupełnie świadomie. Wszystko, co ma na sobie, od koszuli, przez sztruksowy garnitur, aż po buty i skarpetki, ma ten sam odcień rudego brązu. Z wyjątkiem frywolnie różowego szaliczka.

W tym samym wagonie, kilka stacji dalej spotykam przepiękną dziewczynę. Też czarnoskórą. Ma na sobie jaskrawożółty trencz. Smukłą figurę i posągowe rysy twarzy. Już z daleka zachwyca w tłumie odzianym w szarość, czerń i beż. 

3 komentarze:

  1. To jest właśnie to, czego wciąż brakuje mi komunikacji stołecznej jesienno-zimową porą - kolorów. Chociaż jest już nieco lepiej niż jeszcze parę lat temu... Mnie się marzy taki zielony płaszczyk...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja taki mam, wściekle zielony! Ale po paru latach intensywnego użytkowania porzuciłam go na rzecz czerwonego...

    OdpowiedzUsuń
  3. W ramach krucjaty postanowiłam właśnie kupić sobie coś kolorowego na zimę:)
    (to ja, Plesa, tylko nie wiem, jak umieścić nieanonimowy koment:P)

    OdpowiedzUsuń