Liczba młodzieńców na stacji Malesherbes przebranych z wielką dbałością o każdy szczegół za Karla Lagerfelda: 1, liczba małych dziewczynek w okolicach stacji Châtelet ucharakteryzowanych (całkiem udatnie zresztą) na zombie: 2, liczba panów podrywających mnie w okolicy stacji St. Marcel tekstem: „Spokojnie, nie zamierzam pani podrywać”: 1, liczba panów ze słuchawkami na uszach, śpiewających z całej duszy z zamkniętymi oczami, nie zważając na tłumy na stacji Republique: 1.
I na koniec obrazek enigmatyczno-romantyczny: czerwona bombka choinkowa leżąca wprost na torach na stacji Saint Lazare początkiem lutego. Święta, święta i po świętach. Miejmy nadzieję, że na dalszym odcinku torów, już w tunelu, nie było porzuconej choinki...
takiego śpiewającego, to bym chciała spotkać. :) a chociaż mu wychodziło?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, charyzma tego pana przesłaniała całą resztę, więc nie zwróciłam nawet uwagi, czy fałszował, czy nie :)
OdpowiedzUsuń